17.08.2013

Rośnie ilość umów "zero godzinowych" w Wielkiej Brytanii

Około milion osób mieszających na wyspach, według danych CIPD  nie ma ustalonej minimalnej ilości godzin tygodniowych do przepracowania, ani zaplanowanego harmonogramu godzin w pracy. Jednocześnie osoby te nie są uznawane za bezrobotne.

Liczby podawane przez Chartered Institute of Personnel and Development, zajmującej się m.in zagadnieniem zasobów ludzkich, są trzy razy większe niż te oficjalnie podawane przez konserwatywny rząd Davida Camerona.

Umowy te znane są jako "zero godzinowe" i jedną z firm, która ostatnio je wprowadziła jest gigant sklepów z odzieżą sportową Sports Direct, który podążąjąc śladami McDonalda, posiada 90% pracowników (około 20000 osób) zatrudnionych na tego rodzaju umowach.

Jedną z nich jest Craig O'Callaghan:

"Przyklejają na ścianie grafik na następne dwa tygodnie, ale możliwe jest że przyjdziesz i okaże się że został on zmieniony. Możliwe jest, że przyjdziesz we wtorek i odkryjesz, że zostałeś zamieniony na piątek albo poprostu musisz wrócić do domu a ponieważ na papierze jesteś zatrudniony, nie masz prawa do jakiejkolwiek pomocy"

Tego lata Buckingham Palace już podpisał 450 umów "zero godzinowych"

Ponadto, firmy zatrudniające pracownika na tego typu umowie są zwolnione z zapewniania urlopu macierzyńskiego, płacenia składek emerytalnych oraz gwarantowania płatnego urlopu.

Branża wypoczynkowa, gastronomiczna, edukacyjna oraz zdrowotna to sektory w których najszybciej rośnie ilość umów typu "zero godzin"

Wszystko pod pretekstem elastyczności, chociaż coraz więcej osób nie wypracowuje pod koniec miesiąca kwoty równej pensji minimalnej.