Jak podała AP, na ulice miast wyszli żołnierze i wyjechały wozy
bojowe. Dowództwo egipskiej Trzeciej Armii Polowej podało, że celem
wojska jest teraz obrona instytucji państwowych, a nie stawanie po
czyjejś stronie.
Na ulice miast w piątek z okazji drugiej rocznicy wybuchu protestów,
które doprowadziły do obalenia autorytarnego prezydenta Hosniego
Mubaraka wyszło w sumie około 500 tysięcy przeciwników obecnych władz.
Do starć doszło w 12 z 27 prowincji, m.in. w Kairze, Aleksandrii,
Ismailii, Suezie i Port Saidzie.
Do protestów wezwali młodzieżowi aktywiści i laickie ugrupowania
opozycyjne, chcąc wykorzystać demonstracje do wywarcia presji na
prezydenta Mohammeda Mursiego i jego rządzące Bractwo Muzułmańskie.
Wielu świeckich i liberalnych Egipcjan oskarża prezydenta i Bractwo o
próbę zmonopolizowania władzy. Jak zauważa Reuters, Mursi, który
piastuje urząd prezydenta od pół roku, obarczany jest odpowiedzialnością
za kryzys gospodarczy wywołany niestabilnością w kraju po 2011 roku.
Przeciwnicy Mursiego zaapelowali do Egipcjan, by wyszli na ulice pod takimi samymi hasłami, jak dwa lata temu: Chleba, wolności, sprawiedliwości społecznej.
na podstawie money.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz