Statystyki mówią same za siebie. Ze 100 osób przyjeżdżających do
Polski, szukających tu schronienia uchodźców skaczących przez przepaści
społeczne w swoich krainach fasadowych demokracji – 90 proc. rezygnuje z
tego kraju.
Problem to nie tylko warunki przebywania w tym więzieniu, w którym
się znajdujemy. Świadomie używam słowa „więzienie”- dlatego, że polskie
zamknięte obozy dla uchodźców to pomieszczenia , które rzeczywiście
przypominają te więzienne. Nawet Breivik, który w imię „Europy czystej
od "obcych" zabił 69 dzieci na wyspie Utoya, dokonał przestępstwa wobec
ludzkości, znajduje się w sto razy lepszych warunkach niż na przykład
ja, osoba która odsiaduje swoją karę za „nielegalne przekroczenie
granicy powietrznej”. Tak, takie rozumowanie funkcjonuje w prawodawstwie
Polski. Jeśli o tym powiedzieć Norwegom, oni pomyślą, że to kłamstwo.
Norwegowie, chcecie to wierzcie nie chcecie-to nie- ale to fakt.
Po moim aresztowaniu zaczęła się dla mnie prawdziwa podróż do piekła
-
do serca Europy, kraju Unii Europejskiej. Ta sama służba na początku,
na lotnisku, potem w izolatce a w końcu – po 28 godzinach katorgi, w
więzieniu każe mi rozebrać się do naga. Wygląda na to, że szczególnie
podoba im się studiowanie moich zakrwawionych majtek i patrzenie na
mnie, ociekającą krwią. Ja miałam wrażenie, że jestem im coś dłużna, tym
służbom, i że nie chcę im tego oddać – dlatego mnie karzą – słowami,
czynami, podejściem. Kiedy wsadzili mnie w samochód „więźniarkę”, nie
minęły jeszcze 24 godziny od momentu zatrzymania. Takimi samochodami
przewożą przestępców i skazanych. Zastanawiałam się… może cierpię na
rozdwojenie jaźni? Może ja po prostu nie pamiętam że napastowałam
nepełnoletnią czy dokonałam aktu terrorystycznego w centrum miasta?…Do
tej myśli dołącza ryk syreny- ostateczny znak, który świadczy o tym, że
wiozą przestępcę. Ochroniarz obserwuje moją reakcję. Ja zachowuję się
tak jak uczył Dżej Kej na swoich zajęciach- robię głęboki wdech i
zatrzymuję powietrze na kilka sekund..powoli wydycham.. Pomaga..
Samochody, na dźwięk syreny, usuwają się z drogi, nawet jeśli są korki.
Ja- przestępczyni.
Przez ostatnie 4 lata w Tibilisi, 200 metrów od ambasady polskiej
znajdował się mój rockowy klub. To był jedyny klub na Zakaukaziu, gdzie
koncentrowała się współczesna kultura: muzyka (nie tylko rock, ale
również jazz i folk) literatura i malarstwo. O tym rockowym klubie
wiedzieli wszyscy w Gruzji. Wszyscy tam chodzili, zaczynając od punków
na politykach kończąc. Dokładnie tak to pamiętam. Rzeczywistość tutaj –
kobieta w uniformie każe mi się rozbierać… to już trzeci raz dzisiaj.
Więzienie. Wysoki płot z drutem kolczastym, ludzie w uniformach
wojskowych. Czuję, że odpowiadają na moje pytania tylko dlatego, że nie
zostawiam ich w spokoju… i cały czas pytam…pytam…pytam…. Mały korytarz.
Osiem pokoi. Kuchnia, toaleta i pokój z telewizorem („czerwony kącik”).
Kiedy otworzyły się przede mną żelazne drzwi i zobaczyłam Ludzi, tak się
ucieszyłam jakbym odnalazła krewnych, których długo szukałam. Dla mnie
nie ma jedzenia. Reszta więźniów oddaje mi część swego wiktu. Po tym
zapoznaję się ze wszystkimi. Ich jest 20. Nie, nas jest już 21.
Rodzina – kobieta w ciąży, z niemowlęciem. Są tu dwa tygodnie.
Następna rodzina – z Pakistanu. To kobieta z dwojgiem chłopców. Jeden ma
7 a drugi 16 lat. Są tu 7 miesięcy. Bez szkoły, bez jakichkolwiek
zajęć. Żadnej edukacji.
Jeszcze jedna rodzina- z Czeczenii. Mają trójkę dzieci. Opowiadają
jak pijana służbistka z pistoletem stała nad dziećmi i groziła im
bronią. Okazuje sie, że ta rodzina żyła wcześniej w Polsce. Kiedy na
ojca rodziny już drugi raz napadli Rosjanie i omalże nie zabili go,
grozili rodzinie, rzucili Polskę i wyjechali do Niemiec. Z Niemiec
deportowali ich z powrotem do Polski. Europa nie wierzy, że Polska nie
jest w stanie, nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa swoim mieszkańcom.
Wreszcie rodzina z Gruzji. To gruzińscy Jazydzi, mniejszość pochodząca z
Kurdystanu. Żona ma 23, a mąż – 25 lat. Stracili w Polsce dziecko… Ona
była w 4 miesiącu ciąży, kiedy zaczęły się bóle brzucha. Zwrócili się do
lekarza (to było w Zambrowie). Lekarz stwierdził,że wszystko z nią w
porządku, że tak bywa. Następnego dnia bóle stały się nie do zniesienia i
szybko pojechali do szpitala do tego samego lekarza. Lekarz po
obejrzeniu kobiety stwierdził, że płód umiera i trzeba przeprowadzić
aborcję.Następnego dnia stan kobiety się pogorszył, doszło do silnego
krwotoku, co zostało zignorowane przez lekarzy. Stwierdzili, że wszystko
z nią w porządku i może opuścić szpital. Rodzina zdecydowała się
wyjechać z kraju. Pojechali do Belgii. Tam udali się do szpitala, gdzie
trzeba było wykonać powtórną operację– usunąć resztki martwego płodu,
które pozostały po niedbale przeprowadzonej aborcji. Spotkałam
gruzińskich Żydów – ci naturalnie znają wiele przykładów z historii
Polski, które rzucają światło na nasze położenie. Oto 1938 r.,
deportacja Żydów polskiego pochodzenia z hitlerowskich Niemiec do Polski
– polscy strażnicy graniczni nie wpuszczają jednak deportowanych – ci,
starcy, kobiety, dzieci, tysiącami koczują na granicy pomiędzy dwoma
„cywilizowanymi krajami”. Czy „cywilizowany” znów znaczy „pozbawiony
innych narodowości”?
Słucham tych historii w sali za kratami i myślę, że na pewno, to miejsce – w Biblii nazywane Piekłem – jest tutaj, w Polsce.
Posadzili mnie z kobietą z Katmandu. To miasto moich marzeń. Kiedyś
sprawię sobie tę przyjemność- zobaczę Katmandu. Nepalka leży. Straż
mówi, że ona udaje chorą. Już od 7 miesięcy. Podziwiam dobrych
aktorów-artystów. A ona…całą noc kaszle krwią. Jedna pielęgniarka mówi,
że z nią wszystko w porządku, druga- oskarża ją o symulacje.
Ochroniarze. Oni są tacy poważni. Mają takie srogie miny jakby w
każdej sekundzie spodziewali się po nas ataku. Po nas- kobietach i
dzieciach.
80 proc. pracowników więzienia nie zna ani rosyjskiego ani
angielskiego. Nie ma tłumaczy. Za to, że naruszyliśmy administracyjny
kodeks już ponosimy karę- jesteśmy tutaj, pod kluczem- ale to im nie
wystarczy- trzeba karać nas jeszcze silniej – zmuszać myć sedesy…
Wszędzie kraty…spacer 2 razy dziennie po 1 godz.
Zawsze myślałam, że dla Kafki sytuacja w Gruzji byłaby wspaniałym
tematem. Okazuje się, że i tu jest nie mało absurdu. Na przykład kobietę
w ciąży wiozą do szpitala w znajomym nam już samochodzie z syreną i
kratami w oknach. Przestępczyni…Jej mąż sprzeciwił się temu tylko raz, i
to w rozmowie ze mną. Powiedział raz i zamilkł. A dla mnie
najważniejsze to nie stać się bierną, martwą w ”środku”, nie przestawać
walczyć. Dlatego – protestuję. Zaczęłam od budowy medalionu z napisem
„Na chuj”. Teraz dzwonię do różnych organizacji. One mając nasze
informacje i wsparcie robią wszystko co możliwe i co nie możliwe .
Niestety nie sądzę, że uda nam się rozprawić z polską machiną
biurokratyczną.
A jak się chce to się dzieje… Głodowały 4 obozy- 78 ludzi. W
Białymstoku pobili głodującyh. W Przemyślu- wrzucili ich do izolatek. W
czwartek jeden z nich – Badri Kvarchava – podciął sobie żyły. Już nie
mógł dłużej tego znosić. W Białej Podlaskiej straż sprowadziła oddział
specjalny, 15 ludzi. Wszyscy w maskach i z pałami policyjnymi. Stali tak
ok. 3 godzin na dworze naprzeciw imigrantów. Przemoc psychologiczna.
Kiedy uznali, że dostatecznie wystraszyli głodujących- opuścili teren.
U nas – cicho. Naczelnik więzienia pojedynczo wzywał protestujących
na rozmowę. Jednemu obiecał kupić ładną odzież w zamian za przerwanie
glodówki, drugiemu- produkty dietetyczne, których ten potrzebował.
Ustąpili. Już niegłodują. Do mnie kolejka nie doszła. Pewnie naczelnik
stracił cały budżet.
W czasie Drugiej wojny światowej na terytorium Polski z pięciu moich
braci zginęło czworo uwalniając ten kraj od najeźdźcy. To nasz rodzinny i
ból, i duma. Teraz znając już ten kraj, jest mi żal, że oni ofiarowali
swoje życia za niego, za ten kraj – samo serce Europy. I okazuje się, że
to serce nosi w sobie zło, przemoc.
Odsiedzę moją „karę” i wrócę do siebie, do ojczyzny. Ale gdzie bym
nie była, i czym bym się nie zajmowała, całej Europie odkryję jej
„prawdziwe” serce, gdzie rozumienie praw człowieka i demokracji nie
różni się od poziomu myślenia z okresu realnego socjalizmu.
Ja- Ekatarina Lemondżawa (niech będzie, powiedzmy, Gantenbein),
najważniejsze: ja, ta, która nielegalnie przekroczyła granicę
powietrzną.
Mimo żem ateista ledwo powstrzymałem się od tej wpojonej reakcji na zdumienie i grozę. O Boże - zareagowały moje myśli. Wiem, że to Państwo (i każde Państwo) ma wpisaną w swą strukturę opresję oraz skrywaną lub jawną pogardę dla "zwykłego obywatela". A jednak czytając List Ekatariny Lemondżawej nie mogłem uwierzyć w to co czytam. Mimo tego czuję i wiem, jestem całkowicie przekonany o prawdziwości tego co przeczytałem. Doskonale znam bowiem Polskę, znam naszą obłudę. List pojawił się w październiku, nie wiem czy był publikowany gdzieś wcześniej. Co przeraża to cisza. Minęły święta, chyba jeden z najbardziej odrażających dla mnie okresów w roku, ale dla wielu Polaków oznaczający coś zupełnie odmiennego a jednak w tym czasie dopuszczamy by za naszym milczącym przyzwoleniem działy się takie rzeczy. O Kurwa! Jak dumni jesteśmy z naszych wolnościowych tradycji! Za demokrację, za sprawiedliwość, za wolność! Jest mi wstyd. Jest mi wstyd za siebie. Byłem strażnikami, byłem naczelnikiem. Każdy z nas jest za to odpowiedzialny. A tu cisza. Wszędzie cisza. A o czym słychać? O kandydacie na kandydata, orędzie noworoczne, agent tomek uwiódł pielęgniarkę G. . No i oczywiście za nie długo będziemy bilansować budżet. Żal mi nas. I choć to nic nie da i jest niewiele chyba mniej obłudne od milczenia to czuję się w obowiązku przeprosić Panią Ekatarinę. Przepraszam za nas.
OdpowiedzUsuń